piątek, 28 listopada 2014

No pain, no gain


Hello!


     Trochę długo się nie odzywałam, więc pora to naprawić. A wszystko to przez "przepiękną" brytyjską pogodę, która sprawiła, że od tygodnia walczyłam z przeziębieniem i powrotem do normalnego funkcjonowania. Na szczęście interwencja lekarska nie była konieczna. Nie tym razem :)

     Nadszedł więc moment, w którym chciałabym opisać na czym polegają moje obowiązki jako Au Pair. Na temat moich relacji z rodziną napiszę osobny post. 


Poranek 

     Poranki wyglądają tak samo. Wstaję o godzinie 6:25, ubieram się, o 6:30 budzę młodego i czekam aż zechce łaskawie wygramolić się z łóżka w celu udania się pod prysznic. Zazwyczaj po pierwszej prośbie następują kolejne. Kiedy J. bierze prysznic przygotowuję mu śniadanie, które składa się z trzech elementów: jajka, mleko + płatki śniadaniowe, tost. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że młody chce w każdym dniu inaczej przygotowane jajko. Przez pierwsze dni pytałam się go, jak chce mieć przygotowane jako (na miękko czy twardo), ale któregoś dnia po śniadaniu ustaliliśmy wspólnie "menu śniadaniowe":
  • poniedziałek - omlet
  • wtorek - jajko na miękko
  • środa - jajecznica
  • czwartek - jajko na twardo
  • piątek - jajko na twardo

     Gdy któregoś razu J. zobaczył, że jem jajka posmarowane keczupem, zażyczył sobie kolejnego razu takiej samej kanapki. Po jego minie widać było, że mu smakowało ... szkoda tylko, że jego czyste, wyprasowane koszule zawsze muszą się ubrudzić podczas śniadania. Dodatkowo w poniedziałki i piątki przygotowuję mu drugie śniadanie do szkoły. Przed godziną 8:00 wychodzimy na przystanek autobusowy. Jesteśmy ok. 8:25 przed szkołą i czekamy do 8:30 aż otworzą bramy, a wtedy jedynie co mogę powiedzieć to "Have a nice day" :)


Godziny szkolne

     Po doprowadzeniu J. do obiektu edukacyjnego, wracam do domu i wykonuję "drobne obowiązki domowe". W każdym dniu jest coś innego do zrobienia:

  • poniedziałek - sprzątanie kuchni (którą i tak trzeba codziennie sprzątać) + odkurzanie domu + prasowanie 
  • wtorek - ogarnięcie łazienki + dwóch toalet
  • środę - sprzątanie salonu 
  • czwartek - znowu odkurzanie 
  • piątek - zmiana pościeli + pranie
     
     Teoretycznie dziennie powinnam przeznaczyć na to godzinę z mojego życia. W praktyce bywa różnie. O ile odkurzanie domu zajmuje średnio ok 20-25 minut (wierzcie mi, jest co odkurzać a sprzęt jest mega ciężki!!!), tak na przykład ogarnięcie kuchni czasami zajmuje ponad godzinę. Osobną kwestią jest gotowanie. Jako, że A. pracuje do późna to gotowanie spoczywa na mojej głowie ... chociaż w tym przypadku gotowanie to za duże słowo, bo z moimi umiejętnościami kulinarnymi raczej nie wygrałabym MasterChef''a. Ale tragedii nie ma, bo jeszcze nie umarłam z głodu, a młody także nie wykazuje oznak niedożywienia :)


Popołudnie 

     Gdy tylko zdołam się uporać z "drobnymi obowiązkami domowymi" - mam wolne. Popołudniowe godziny spędzam według następującego rozkładu:






Poniedziałek
  • odbieram J. o godzinie 15:10 i w domu jesteśmy przed 16:00 
  • potem odrabiam z nim pracę domową, którą przynosi ze szkoły
  • pół godziny ćwiczy grę na pianinie
  • "tea time" - co oznacza porę obiadu :)
  • czas na zabawę
  • kąpiel i spanie

Wtorek
  • ta sama godzina odbioru ze szkoły
  • później w domu  J. wykonuje inną pracę domową - reading/writing lub English/maths - A. kupuje dla syna książki z ćwiczeniami, z których później rozwiązuje zadania. Póki co jakoś wszystko rozumiem, a J. jest na tyle bystrym dzieckiem, że specjalnie nie potrzebuje mojej pomocy
  • "tea time"
  • po obiedzie zaprowadzam J. na lekcje gry na pianinie (zostaję z nim w tracie lekcji)
  • czas na zabawę
  • kąpiel i spanie
Środa
  • tego dnia odbieram J. o godzinie 16:15, ponieważ ma zajęcia z piłki nożnej, więc w domu jesteśmy ok. 17:00
  • praca domowa - do wyboru matematyka/angielski
  • o 18:30 uczęszcza na basen, ale ja jeszcze nie miałam okazji zaprowadzić go na basen, bo J. tez ostatnio był chory
  • "tea time"
  • kąpiel i spanie
Czwartek
  • odbieram młodego dopiero o 16:50, ponieważ po szkole ma zajęcia w klubie szkolnym i zaprowadzam go na zajęcia karate, które zaczynają się o 17:00 na terenie szkoły (także z nim zostaję na zajęciach)
  • zajęcia kończą się ok 18:00, więc jesteśmy w domu ok 18:30
  • "tea time"
  • kąpiel i spanie
Piątek
  • według rozpiski odbieram J. o 16:15 - chociaż ostatnio A. odbiera go sama ze szkoły
  • praca domowa - matematyka/angielski
  • w piątek nie ma sprecyzowanej godziny na "tea time", czasami jemy co zostanie z poprzedniego obiadu, a czasami A. i J. jedzą na mieście



Wieczór

     Swoje obowiązki kończę ok 19:30, a wtedy:







     Oprócz tego stałam się współwłaścicielką dwóch kotów :)









          Już drugiego dnia mojego pobytu zajęły moje łóżko.









     Ciągle czuję się obserwowana ...






     ... nawet książki w spokoju poczytać nie można :)






Tyle na dzisiaj :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz